środa, 18 maja 2016

Na początku był chaos… czyli nie od razu 
Nową Hutę zbudowano

   Zniszczone miasta, pozrywane linie kolejowe, zburzone fabryki-to obraz powojennej Polski. Nie bez powodu zatem postanowiono zainwestować w przemysł hutniczy i maszynowy. Zapada więc decyzja o budowie kombinatu metalurgicznego.

Tylko gdzie?

Wytypowane zostaje aż 11 lokalizacji, m.in. Dzierżno na Górnym Śląsku i Międrzychów koło Tarnowa.
Wygrywa jednak Kraków (a dokładniej południowo-wschodnie tereny podmiejskie). 

Skąd jednak decyzja budowy huty na tak żyznych, życiodajnych glebach, na ziemiach od wieków rolniczych?
Jako oficjalny powód władze podają: atrakcyjny rozmiar i rozkład terenu, łatwy dostęp do rzek: Wisły i  Dłubni, oraz możliwość szybkiego podłączenia do trzech linii kolejowych.
Nowa Huta, szkic lokalizacji z 1949, opracowany w 1983 (Rys. S. Juchnowicz)


Nieoficjalnie jednak wiadomo, że konserwatywna inteligencja krakowska jest solą w oku władzy komunistycznej, należy więc stworzyć przeciwwagę w postaci ideologicznie uformowanej klasy robotniczej.
Owa klasa robotnicza ma zamieszkać na specjalnie dla niej wybudowanym osiedlu w sąsiedztwie kombinatu.
Aby to stało się faktem należy wysiedlić rdzennych mieszkańców i pozbawić ich tzw. ,ojcowizny’.
Miejscowi gospodarze mają poczucie ogromnej krzywdy. Trudno się dziwić skoro za zagarnięte ziemie otrzymują nie więcej niż 5-10% wartości majątku.
Dla władz nie ma to jednak większego znaczenia-nic nie może przeszkodzić w realizacji  sztandarowej inwestycji planu 6-letniego jaką jest budowa Nowej Huty…


Reklama na krakowskiej kamienicy, lata 50 fot. D.Zawadzki

Dodaj napis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz